Cookie Consent by Free Privacy Policy Generator
Ten tekst przeczytasz w: 2 min. 0 sek.

WIECZÓR TRYSKAJĄCY MUZYKĄ

KRAKOWSKIE MOTION TRIO Z TOWARZYSZENIEM ORKIESTRY FILMOWEJ BABELSBERG W NIKOLAISAAL

HYMN NRD I PIOSENKA O PIASKOWYM DZIADKU W „ŻÓŁTYM TRABANCIE“

Koncert w piątkowy wieczór zwabił do Nikolaisaal wielu młodych ludzi, wielu z nich z ewidentną znajomością specyfiki gry grupy Motion Trio z Krakowa. Grając wspólnie z Niemiecką Orkiestrą Filmową Babelsberg grupa polska zaprezentowała nowatorską formę koncertu. Aranżacje na Motion Trio i orkiestrę, przygotowane na tę okazję przez Krzesimira Dębskiego, wywołały u organizatorów lekką tremę. Jednakże już przy pierwszym utworze okazało się, że zdenerwowanie związane z premierą było zupełnie bezpodstawne, ponieważ każdy szczegół, każdy najmniejszy detal, był idealnie wkomponowany, a Scott Lawton nie miał żadnego problemu, żeby zgrać rozpętanych Krakowiaków z elastyczną i płynnie reagującą orkiestrą. „Zaraz pojawi się Motion Trio” - brzmiał tytuł uwertury na orkiestrę, do którego polscy mistrzowie akordeonu nawiązali szybko i naturalnie. Rozbrzmiała perfekcyjna gra akordeonów, która sprawiła, że sala niemal zagotowała się. Bezsprzecznie dominowały utwory o tematyce związanej z kosmosem i techniką, jak np. ”UFO”, „Space Carrousel” czy „Helicopter”. Natomiast utwór „Żółty trabant” przywołał kultowy enerdowski pojazd. W utworze tym sparodiowano również hymn NRD oraz piosenkę o Piaskowym Dziadku z enerdowskiej telewizji. Sala bawiła się świetnie! W skład Motion Trio wchodzi założyciel Janusz Wojtarowicz oraz Paweł Baranek i Marcin Gałażyn. Motion Trio podbija świat muzyczny już od dziesięciu lat, podczas których ich gra akordeonowa nabrała prawdziwej dojrzałości koncertowej. Ich styl muzyczny czerpie ze wszystkich możliwych kierunków muzyki, przeszłych i współczesnych, ze szczególnym zamiłowaniem do muzyki minimalistycznej Philipa Glassa czy Steva Reicha. Motion Trio pokazało, że akordeon może także pełnić rolę bębna, wzbogacając swoją grę o efekty dźwiękowe uzyskane przez lekkie uderzenia w mikrofon. Podczas występu Janusz Wojtarowicz przypomina tańczącego derwisza. Bardzo rzadko wytrzymuje dłużej niż minutę w jednym miejscu, często klęka, obraca się, zachęca dyrygenta, orkiestrę i członków zespołu do coraz śmielszych ruchów. Nie brakowało także subtelnych melodii, jak podczas przepięknego wykonania utworu „Silence” z towarzyszeniem orkiestry. Na szczególne uznanie zasługuje „Orawa” Wojciecha Kilara, który to utwór awansował właśnie w Polsce do rangi hitu i w którym pobrzmiewają reminiscencje polskich tańców narodowych, jak również „You Dance” z cytatami z muzyki arabskiej. Był to niewątpliwie wieczór tryskający muzyką, która z pewnością w tej kombinacji pozyskała wierne grono miłośników.

MATTHIAS MÜLLER
  • autor tekstu: MATTHIAS MÜLLER