Cookie Consent by Free Privacy Policy Generator
Ten tekst przeczytasz w: 2 min. 54 sek.

SZEŚĆ RĄK ZASTĘPUJE CAŁĄ ORKIESTRĘ

RECENZJA "PICTURES FROM THE STREET"

Tradycjonalistom wyczerpały się pomysły.” Tak utrzymują trzej młodzi Polacy z Krakowa - Marcin Gałażyn, Janusz Wojtarowicz i Paweł Baranek - którzy tym radykalnym stwierdzeniem legitymizują swoją własną rewolucję. Jest to rewolucja akordeonu, proklamowana przez trzech młodych ludzi, z których żaden nie przekroczył trzydziestki. „Inne instrumenty, takie jak skrzypce, gitara i fortepian, zostały już na swój sposób wyeksploatowane, i tak naprawdę nie może tu już powstać wiele nowego.” Akordeonowi wciąż jednak przypada w udziale życie w cieniu. I rzeczywiście: jedni byli „cool”, inni grali na akordeonie - któż się nie wzdrygnie, wspominając występy szkolnej orkiestry akordeonistów podczas uroczystej akademii lub na zakończenie roku szkolnego... Tam oraz - co było jeszcze bardziej nieznośne - w „Stodole muzykantów” (telewizyjny show prezentujący popularne melodie ludowe) akordeon był w pełni zadomowiony. Wizerunek ten zmienia się bardzo powoli, między innymi dzięki bandoneonom i renesansowi tanga (zmiksowanego z elektronicznymi brzmieniami przez francuski Gotan Project). W Niemczech przede wszystkim Lydie Auvray, z urodzenia Bretonka, dzięki swym pogodnym walcom w typie „musette” tworzy przeciwwagę dla przerysowanego stylu ludowych muzykantów. Trzej młodzi Polacy, określający się po prostu jako „Motion Trio”, podążają zupełnie inną drogą. Czerpią oni - jak sami twierdzą - inspirację z muzyki współczesnej, klasycznej i barokowej, podobnie jak z jazzu, rocka, „metalu”, muzyki techno i house oraz z polskiej muzyki dyskotekowej. Z tych dźwięków rodzi się ich pulsujące, porywające, wprawiające w trans brzmienie. „Motion” oznacza ruch, znamy również „motion pictures” - ruchome obrazy - i powstawanie właśnie takich ruchomych obrazów w umysłach słuchaczy powoduje „Motion Trio”. Czasami są to obrazy, które pozostają w sferze abstrakcji, a wtedy jaskrawe kolory tańczą przed naszymi oczyma. Innym razem dźwięki uzyskują cechy fotograficznego realizmu, i wówczas akordeon przeżywa mutację - staje się kobzą, a słuchacz czuje, że przeniesiony został do krainy szkockich wzgórz. Zaraz potem tenże słuchacz odbiera siebie jako część składową gwałtownej sceny pościgu, niczym w filmie akcji, porwany przez przemożny, narzucający się dźwięk trzech instrumentów i grających na nich „furioso” muzyków, których palce przelatują przez klawisze i guziki, tak jak gdyby przez całe życie nic innego nie czyniły. I tak rzeczywiście było. Gałażyn, Wojtarowicz i Baranek nauczyli się grać na akordeonie już w dzieciństwie i zdobyli potem solidne wykształcenie muzyczne na różnych wyższych uczelniach muzycznych w Polsce. Wszyscy trzej stali się uznanymi instrumentalistami o statusie solistów i uhonorowani zostali licznymi nagrodami polskimi i międzynarodowymi. Jako trio zdobyli między innymi Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Współczesnej Muzyki Kameralnej im. Krzysztofa Pendereckiego. Pomimo to owo „trio infernale” niemalże nie pozwala się sklasyfikować w tradycyjnych kategoriach stosowanych wobec tego typu zespołów. Zbyt wyraźnie zaznaczają się tu doświadczenia muzyków, zdobyte poza murami konserwatorium, tym niemniej jednak można odnieść wrażenie, że profesorowie w pełni wspierają niekonwencjonalną drogę rozwojową swoich najdoskonalszych uczniów. „Przez wiele lat graliśmy na rogu ulicy Floriańskiej lub na Rynku Głównym w Krakowie”, opowiadają członkowie zespołu. „Nauczyciele z Akademii Muzycznej rzucali przechodząc pieniądze do naszych kapeluszy. Wiele znanych nam osób patrzyło, jak siedzieliśmy na ziemi, z akordeonami na kolanach - było to ambarasujące.” Także przy nagrywaniu płyty kompaktowej „Pictures from the street” Gałażyn, Wojtarowicz i Baranek nie dali się odwieść od swoich zasad. „Nie stosowaliśmy sampli ani elektroniki. Do czego potrzebne nam były sample, skoro mamy tak wspaniałe instrumenty? Akordeon oferuje przecież pełny zakres orkiestry kameralnej!”

© MICHAEL FROST
  • autor tekstu: MICHAEL FROST